15 lipca 2010

Ciężka, ale jak dla mnie idealna praca …

Category: Praca w USA — Tags: , , , – krystianek @ 13:35

Na miejscu przywitała mnie moja siostra, która przyleciała kilka dni wcześniej i supervisor Randy, z którym rok temu pracowałem w fabryce w Naknek. Zawieźli nas na plant (miejsce, gdzie znajdowała się fabryka), gdzie oprowadzono nas, przedstawiono szefostwu i miejscowemu szeryfowi oraz udzielono informacji na temat warunków i obowiązków związanych z przebywaniem na terenie fabryki. Jak i rok temu, tak i w tym roku ostrzeżono nas przed niedźwiadkami, które zwabione zapachem ryb często odwiedzają te rejony. Pracę w ramach programu Work and Travel aczkolwiek jeszcze nie związaną z rybami zaczęliśmy już następnego dnia. Sezon się jeszcze nie rozpoczął, a fabryka nie była do końca przygotowana więc pomagaliśmy, gdzie tylko się dało, żeby przygotować się do sezonu i poznać ludzi, z którymi spędzimy wakacje. Pierwsza łódź przypłynęła kilka dni później, dość nieoczekiwanie dla niektórych. Ja osobiście nie mogłem się już doczekać.

W miejscach takich jak to, często na zupełnym odludziu (8 km do miasteczka) czas płynie wolno, więc możliwość zabicia go pracując wydaje się bardzo zachęcająca. W tym roku mając już zeszłoroczne doświadczenie dostałem pracę przy ładowaniu tirów. Doświadczenie i wzrost to dość duży atut na tym stanowisku.

Ciężka, ale jak dla mnie idealna praca, do tego na „świeżym” powietrzu. W tym roku przez pierwsze pół zmiany czyli 8 godzin jeździłem wózkiem widłowym ponieważ brakowało kierowcy, a drugą część zmiany pracowałem przy ładowaniu tirów. Pierwsze dni były dość nerwowe zanim wszyscy się dostosowali, nauczyli co i jak mają robić. Po tygodniu wszyscy wpadli już w rutynę i nie było tylu problemów. Konrad dostał pracę przy obsłudze zamrażarek co pomimo zimna jest dość dobrym stanowiskiem, ale za to bardzo odpowiedzialnym. Ja już po tygodniu miałem opaleniznę na twarzy jako, że pogoda była piękna, co nie koniecznie jest dobrym czynnikiem ponieważ łosoś nie lubi ciepła. To też odbiło się trochę na sezonie. Mimo wszystko mieliśmy dużo szczęścia trafiając do Snopac, bo dochodziły nas wieści o jeszcze słabszym sezonie w innych miejscach na Alasce. Czas mijał szybko, po około 3 tygodniach część osób przeniosła się do innej fabryki, gdzie potrzebowano studentów, a my przeszliśmy na tryb 1 zmiany bo ryb też było mniej. Udało nawet nam się zorganizować wyjście grupy polaków do miejscowego baru żeby potańczyć i odprężyć się choć na jeden wieczór. W całej fabryce było dość dużo polskich studentów. Niektórzy klienci baru byli tak zaskoczeni, że jesteśmy studentami z Polski i że przelecieliśmy taki kawał drogi (jakby wiedzieli, gdzie jest Polska:P), że robili nam zdjęcia ze sobą! Wszyscy się zaprzyjaźniliśmy i spędzaliśmy ze sobą dużo czasu.

Brak komentarzy

No comments yet.

RSS feed for comments on this post.

Sorry, the comment form is closed at this time.